Ballada o ślepym Józku
Tam gdzie się rzeka rozchodzi
na dwie jednakowe odnogi
Ślepy się Józek urodził,
co wszystkie opluwał bogi.
Pięścią wygrażał do nieba,
i szastał zgniłymi słowy:
„Hej Boże! Oczu mi trzeba!
Dlaczegóż nie jestem zdrowy?
Wyprę się ciebie sto razy
i nie odczuję skruchy,
gwiżdżę na twoje zakazy,
bo jesteś ślepy i głuchy.”
Józek, gdy jeszcze był chłopcem
wymyślił siedząc pod progiem,
że skoro sam Bóg jest ślepcem,
to i on mógłby być Bogiem.
I jak wygłodniałe psisko
rzucił się Józek na życie,
zgarnąć dla siebie chciał wszystko
i w każdej się kochał kobicie.
Nie liczył się z żadnym wrogiem
ani z odmową niczyją,
kochankiem chciał być i bogiem,
dla każdej świętą hostyją.
Lecz nie nasycił miłością
ni siebie, ni swych kochanek
i dalej do Boga ze złością
wygrażał w każdy poranek.
Aż wreszcie mu sił zabrakło,
by kląć i krzyczeć do nieba,
a może mu niebo wyblakło
i bluzgać nie było już trzeba.
I przestał mówić zupełnie
siedział i patrzył przed siebie.
Aż w końcu osiągnął pełnię
i poczuł się jak Bóg w niebie.
I ludzie się ze wsi zwiedzieli,
że świętym został człowiekiem
i każdej chodzili niedzieli
do Józka Ślepego nad rzekę.
I tak mówili do niego
cześć mu oddając pokłonem:
„Bo w twoich oczach jest niebo
mniej od tamtego zamglone.”
na dwie jednakowe odnogi
Ślepy się Józek urodził,
co wszystkie opluwał bogi.
Pięścią wygrażał do nieba,
i szastał zgniłymi słowy:
„Hej Boże! Oczu mi trzeba!
Dlaczegóż nie jestem zdrowy?
Wyprę się ciebie sto razy
i nie odczuję skruchy,
gwiżdżę na twoje zakazy,
bo jesteś ślepy i głuchy.”
Józek, gdy jeszcze był chłopcem
wymyślił siedząc pod progiem,
że skoro sam Bóg jest ślepcem,
to i on mógłby być Bogiem.
I jak wygłodniałe psisko
rzucił się Józek na życie,
zgarnąć dla siebie chciał wszystko
i w każdej się kochał kobicie.
Nie liczył się z żadnym wrogiem
ani z odmową niczyją,
kochankiem chciał być i bogiem,
dla każdej świętą hostyją.
Lecz nie nasycił miłością
ni siebie, ni swych kochanek
i dalej do Boga ze złością
wygrażał w każdy poranek.
Aż wreszcie mu sił zabrakło,
by kląć i krzyczeć do nieba,
a może mu niebo wyblakło
i bluzgać nie było już trzeba.
I przestał mówić zupełnie
siedział i patrzył przed siebie.
Aż w końcu osiągnął pełnię
i poczuł się jak Bóg w niebie.
I ludzie się ze wsi zwiedzieli,
że świętym został człowiekiem
i każdej chodzili niedzieli
do Józka Ślepego nad rzekę.
I tak mówili do niego
cześć mu oddając pokłonem:
„Bo w twoich oczach jest niebo
mniej od tamtego zamglone.”
My rating
My rating
My rating
Wydawać by się mogło...
...że prosta i nieskomplikowana. A kiedy się czyta, widać tego Józka, tak podobnego do wielu z Nas. Puenta naprawdę świetna! PozdrawiamMoja ocena
fajne ;)Moja ocena
PIęKNA WZRUSZAJąCA, CHCIAŁABYM POSŁUCHAć JEśLI WAM WYJDZIE , PROSZę, POZDR. r.My rating
@
szukałam kogoś, kto napisałby do tego muzykę!!! bardzo się cieszę :)My rating