Dyrdymały

author:  Renata Cygan
5.0/5 | 15


Wykiełkowały
dyrdymały.
Znowu.

Zachichotały,
zawirowały;
z jakego one chowu?

Nie pielęgnuję i nie sieję,
nie drażnię, nie budzę, trzymam się z boku,
czy słońce parzy, czy wiatr wieje
zawsze są blisko- o pół kroku.

Staram się czasem poddać smutkom,
roztaczam żale i pretensje,
a one (dyrdymały) rzutko
zjawiają znikąd się na pięcie.

Niezaproszone
drażnią przeponę,
łaskoczą wnętrze,

pieprznie pieprzone,
grubo krojone,
śmiech w trzewiach piętrzą.

Jak już wypiętrzą, to do rozpuku
żart goni żartem
i andron jakby strzelony z łuku
zjawia się nagle.

A jak się zjawi, to już okiełznać 
nie da się ślicznie,
śmiechem zabijam łzy, co uwięzły
w gardle,  by wzbić się

Więc szyję  szybko
złociutką nitką
rechot we wzorki

niech już głupoty
wzlecą ze wzlotem
(lecz tylko w wtorki).

Resztę tygodnia się poumartwiam
jak przykazano
a z wtorkiem  nowych andronów partia
zjawi się  rano
i poupycham  śmiechu zapasy, 
gdzieś w samym środku,
by (gdy depresja zjawi się czasem)
zdusić w zarodku. 

RC 17.02.2012



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
18.02.2012,  Łukasz S

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
18.02.2012,  renee

My rating

My rating:  

Moja ocena

Pięknie ujarzmione "dyrdymały"-a może wcale nie dyrdymały to są,to bardziej zakrawa na zapał twórczy :) tak trzymać!
My rating:  
18.02.2012,  Janina Dudek

My rating

My rating: