Zwyczajna zima

author:  bronek z obidzy
0.0/5 | 0


Mrozów tej zimy nie było jeszcze, nie było śniegu, było szaro,
borsuk do rana pisał wiersze, ziewając w skalnej kancelarii.
Świstak kamienie zrzucał z grani a one kapiąc do jeziora
budziły ciszę śpiącą na nim, przecierającą oczy z wczoraj.

Mgła udawała, że się poci poprzebierana za Syzyfa,
póki jej wiatr nie przetarł oczu, jak sobie cisza skądś, na dzisiaj.

Dobrze, że było tak jak było, było co jeść, zwyczajnie było,
bez tego by się nie wierszyło, wilki by zeszły ku dolinom,
był stary góral od pogody, co ściągnął spodnie za potrzebą
mówiąc, że tylko dla wygody, bo zim nie będzie już na pewno.

Poem versions


 
COMMENTS