Nocą
Oczy błądzą po ścianie ciemności.
Nie mogą uchwycić żadnego jasnego punktu,
żeby się na nim oprzeć.
Liczy te swoje owieczki;
sto jeden.... sto dwa... sto trzy...
nie pomaga.
Dobrze, że jest świadomość
i wie, że nad łożnicą wisi obraz.
Bardzo stary, duży, święty obraz.
Podziałała wyobraźnia.
Duże rozłożyste drzewo
osłania przed słońcem siedzącą na chuście matkę
z dzieckiem wtulonym w jej ramiona.
Z aureolą nad głową.
Jej niebieska suknia wtapia się w otoczenie.
Obok anielskie dzieci zrywają kwiaty,
bawią się z owieczką, a jedno gra na flecie.
Nieopodal rzeczka z kamienistym brzegiem.
W oddali las, łąka, kontury domów ziemi świętej
i cudowne, pogodne niebo.
Oczy nadal błądzą po ścianie nie radząc sobie z ciemnością...
wyobraźnia nadal działa.
Wytęża słuch.
Słyszy głosy bawiących się dzieci,
kwilenie sennego Jezusa,
dźwięk fletu,
szum wody w rzece,
szeleszczące listki poruszane wiatrem,
radośnie świergolące ptaki.
Słyszy dochodzące odgłosy z miasta... szum lasu...
i coś jeszcze?
Piękny śpiew matki,
kołyszącej w ramionach dziecię.
Aksamitny jej głos niesie się echem...
potem cichnie... odpływa...
jakby zatapiał się w toń wody.
Coraz ciszej i ciszej... ciszej... ciszej...
ci.......
Nie mogą uchwycić żadnego jasnego punktu,
żeby się na nim oprzeć.
Liczy te swoje owieczki;
sto jeden.... sto dwa... sto trzy...
nie pomaga.
Dobrze, że jest świadomość
i wie, że nad łożnicą wisi obraz.
Bardzo stary, duży, święty obraz.
Podziałała wyobraźnia.
Duże rozłożyste drzewo
osłania przed słońcem siedzącą na chuście matkę
z dzieckiem wtulonym w jej ramiona.
Z aureolą nad głową.
Jej niebieska suknia wtapia się w otoczenie.
Obok anielskie dzieci zrywają kwiaty,
bawią się z owieczką, a jedno gra na flecie.
Nieopodal rzeczka z kamienistym brzegiem.
W oddali las, łąka, kontury domów ziemi świętej
i cudowne, pogodne niebo.
Oczy nadal błądzą po ścianie nie radząc sobie z ciemnością...
wyobraźnia nadal działa.
Wytęża słuch.
Słyszy głosy bawiących się dzieci,
kwilenie sennego Jezusa,
dźwięk fletu,
szum wody w rzece,
szeleszczące listki poruszane wiatrem,
radośnie świergolące ptaki.
Słyszy dochodzące odgłosy z miasta... szum lasu...
i coś jeszcze?
Piękny śpiew matki,
kołyszącej w ramionach dziecię.
Aksamitny jej głos niesie się echem...
potem cichnie... odpływa...
jakby zatapiał się w toń wody.
Coraz ciszej i ciszej... ciszej... ciszej...
ci.......
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating