przebudziłem się...

4.8/5 | 6


przebudziłem się na moment pewnego dnia
w kreteńskiej knajpce Jorga w Gerani
przy papierosach
które rzucałem od tygodnia
było zimno
popijałem więc ciepłą nescafe
od trzech tygodni pisałem w myślach listy do rodziny i przyjaciół
wyglądałem jak błazen
w kolorowych ciuszkach
pierwszy chłopiec karnawału
z uśmiechem bez plomb
po mej głowie nieustannie tańczyły rojenia
rzeczywistość zastanawiała
swą namacalnością
kosmos stawał się przyziemny
lądowałem powoli

przebudziłem się na moment pewnego dnia
w typowej greckiej knajpce
był zimny poranek i kwitły w sadach pomarańcze

przebudziłem się na moment pewnego dnia
na osłonecznionym dziedzińcu
ściany pulsowały lekko poszeptem koncertu Marley’a
Babilon z autobusu wyglądał jak wiejskie getto
a ja
jak zabiedzony wiejski parobek
Tonio Hiszpan wsłuchany w rytm swego wewnętrznego
andaluzyjskiego flamenco
krzątał się w promieniach słońca
powietrze brzęczało od muszych lotów
a spasiony szczur przemknął szybko
do swej kryjówki pod zieloną zmurszałą futryną drzwi do komórki



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
24.01.2012,  Marek Kular

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
23.01.2012,  chlop

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
23.01.2012,  renee