Modlitwa u schyłku roku
Cóż mogę powiedzieć Panie.
Jeszcze nigdy jak tego roku
nie czułam oddechu odległych przestrzeni.
W orbicie wrażeń, z duszą zastygłą
próbowałam dociec prawdy.
W akompaniamencie smutku
upleciona magiczna nić
łączyła z niebem.
Choć daleko mi do Hioba -
zgotowaną strawę nie do przełknięcia
postawiłeś w oknie moich myśli,
odnalazłam klucz do samej siebie.
Otworzyłeś noc z przepychem ciemności.
Zmuszona szukaniem okruchów nadziei
łamałam palce-
dotykając dna czubkiem przeznaczenia.
W aureoli wyrzutów sumienia
nie proszę o więcej – tylko o powietrze
do jeszcze głębszego uśmiechu.
Jeszcze nigdy jak tego roku
nie czułam oddechu odległych przestrzeni.
W orbicie wrażeń, z duszą zastygłą
próbowałam dociec prawdy.
W akompaniamencie smutku
upleciona magiczna nić
łączyła z niebem.
Choć daleko mi do Hioba -
zgotowaną strawę nie do przełknięcia
postawiłeś w oknie moich myśli,
odnalazłam klucz do samej siebie.
Otworzyłeś noc z przepychem ciemności.
Zmuszona szukaniem okruchów nadziei
łamałam palce-
dotykając dna czubkiem przeznaczenia.
W aureoli wyrzutów sumienia
nie proszę o więcej – tylko o powietrze
do jeszcze głębszego uśmiechu.
Moja ocena
Nie chcę się za bardzo rozwodzić nad analizą tego wiersza. Tu nie ma co krytykować, tu trzeba się delektować; wszystkimi wersami, ich subtelną liryką i przesłaniem. Doprawdy przepiękna jest Twoja modlitwa Joanno.My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Piękny wiersz Asiu...Twoją duszą pisany :)My rating
My rating
My rating
My rating
My rating