DALSZY PO'CIĄG DO JEŻYNY

5.0/5 | 1


BEZ WYRAŹNEJ PRZYCZYNY
DALSZY PO'CIĄG DO JEŻYNY
ODJEŻDŻA Z TOR'UNIA
KRZYŚNIEPRZAŚNEGO HUMORU


Jak oset z Osetii właśnie… ostra
Jak ocet Olka Kwaśnie… nieznośna
Jak polskiej husarii jazda zaciężna
Niemiłosiernie siermiężna księżna
Harda i chuda siostra… postrach
Szkółką niedzielną przy niej zda się
Yakuza… Camorra i Cosa Nostra

Jerzego Jeża dziewczyna jeżyna
Najlepsza z najlepszych love machin'a
Mroźna i groźna jak woźna, odważna
I ważna jak “Ich Bin Laden” poganin
Na targu żywym towarem… jarzyna
Pełna pysznych dow'cipnych witamin
Szaleju… jak rzepa w z rzepaku oleju

Żądna najeżonych Jerzego zamiarów
Co w dojrzewaniu nie mają umiaru
Trafnie swe trefne trufle odkrywając
I podstępnie rufy rubaszne wdzięki
Na jego męskie nie bacząc udręki

Jak niejaki Rubens lecz nie Barrichello
Fantazyjnie z finezją śmiało wyoblając
Kokieteryjnie… jak króliczek Playboya
Ars amandi znając… nie jak byle zając
Choć wiejska z niej jeno dziewoja

Na wzór jak wór siermięgi Rambo
Z szat szmat wzorzystych jak szambo
Albo z Aldo Moro… porno horror
W masce Zorro ćmiąc faję marlboro
W zieleni przestrzeni w odcieni jesieni
Barw moro od Federica il Moro

I od Giuseppe Tomasi di Lampedusa
Plamy się ubrawszy… leśnej zaszyła
Pozornie potworne… udając arbuza
( kto pamięta jakże była namiętna
Smętna i niechętna prof. Meduza )
Wzrok strzępi sępi… ostry niby piła
W irokez dzielnie celnie mu sterczący

Długi cętkowany… kosmaty
Rudy, p'igwowaty libo piegowaty
Szpetny… dziwnie sztywnie nieco
Twardy jak ten Roman 's Bratny

O dziwo jednak, czy lepiej o dziewico ?
Niewystarczająco nieprzestraszający
Oczęta dziewczęcia ni to mrużąc wbiła
Nieśmiało w mało męskie, kiepskie ciało

Myśląc zasię o niebieskich migdałach
Migdałom owym… i ciału przyjrzała
Oniemiała z wrażenia… i zadrżała cała
Coś jakby wzdłuż niż wszerz bez mała

Filuternie z profilu przez ci(u)pkę małą
To znaczy wspak… uważnie zmierzyła
Naiwnie zdziwienie udała i… dała
Odpocząć oczom… bo im nie wierzyła

Do najeżonego ni to nienarzeczonego
Co w zaparte… a nie poszedł w wójty
Mój ci on, mi się należy, Jerzy… miłuj ty
”Pogański kraj, pogańskie obyczaje”
Do rzeczy w narzeczu swym rzecze

Mój ty stary… wiarusie
A jak nowy… jeżynowy Jerzy drogi
Pnącza plączą żarem żądz, człowiecze
I splatają tu się ścieżki nasze świrusie

Na nogi niebogi bacz żołnierzu srogi
Należy leżeć z żołnierzem… nie przeczę
To wiem… lecz pod jeżem żołnierzem ?
Nawet rozumiem co nie znaczy wierzę
I wśród zwierzy parzyć się w jeżynach

Jam nieregularna i nie nazbyt figlarna
Niesforna choć potworna dziewczyna
Chociaż na rozdrożu i nieco nieżądna
Trochę nieporządna ale nieprzydrożna
Siostra przełożona… ulegle położna

To w gabinecie przecie ze mną można
Boś na króliczki z uliczki Koryntu pies
I szos przydrożne, zdrożne, niepobożne
Kociaki z Samotraki… ty niewierny
Głodny aż pazerny niewymiernie jest

O pleców przecież ciągle pleciesz
Dolnych partiach niewinnej kobiecie
Dżdż dżdżownicom dżdży na dworze
A będąc tłem pod oknem twem moknem

Zaproś i pokaż mi może potworze
Swoich możliwości niezmierzone morze
I dziwacznie dzikich dziku nieudaczny
Znaczków jakże dwuznacznych
Zbiór z nad Zegrza znaczny

Rozbierz, uwiedź, wieczorem nawiedź
Na skórze… na skwerze w skwarze
Bałamuć, uprowadź transzeją na plażę
Niech bez krzty litości, złości i zazdrości
Radości z miłości pozazdrości gawiedź
Szalonego jazzu jak z Jamboree damy

I damy udamy… huzarów słuchające
Session w tak zwanym między 'czasie
Wyżłopmy roztropnie współszyjąc
Mój żigolo, drobny dryblerze dryblasie
Napojów morze energetyzujące

Szarżą tyś mi… mój ty ryży Jerzy
Pośród rzesz strzeżonych
Czy strzyżonych przez żony żołnierzy
I potrzeby nieduchowe odruchowo
Narowiście spełnisz Waszeć jak należy
W jakowymś… daj boże nadmiarze
Jeśli się nie zrażę, chyżo ci rozkażę

Zachodź, nachodź, chodź i wchodź
Bo choć wewnątrz marznę to marzę
Że zwierz z cię wylezie wspaniały
W samowarze rozgrzany na parze
I w parze ze mną… na łoża ołtarze
Oddać się ważę w miłości świątyni
Stanu wrzenia jam to jest sprawczyni

Bez użycia Maggi, magii i rozwagi
Gdyś cały już nagi… chociaż mały ?
Może się odważę i obnażę może
Aż krew w żyłach się wzburzy
Jak sodowej morze podczas burzy
I żądze w instynktów niskich kałuży
To pojmiesz… że możesz

Wziąć w malignie jeżynę w malinach
Kolcami też najeżonych jak jeż
Pogrzeszyć Jerzy, poswawolić do woli
Pożądać, pozdzierać i po'pitolić

Bież i bierz… bo umiesz i chcesz
Mieć moc co noc rozkosznych uciech
W mej gorącej… Nowej Hucie
Albo na piętrze… na górze, na chórze

Zażyłą relację intymną… rajfurze
Dla cie bracie 1OOsu(kie)nek przedłużę
I jak zasłużę popieszczę ciut jeszcze
W ulubionej figurze nim oczęta zmrużę

Byle byś w atrium poporuszał Waszeć
Jak dużym atrybutem w małym bucie
I chucie nasze czardaszem nacieszyć
By śpiącą potem pokotem za płotem
Możesz po łacinie możesz w Suahili
Niewinną, naiwną… dziwnie inną
Rozgrzeszyć, rozśmieszyć, umilić
Pocieszyć po uniesień chwili
In nomine patris… et filii…
Et spiritus san 'grii…
Ech… coś by wypili

⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Bottrop - 3 czerwca 'O1

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating: