ptasie wesele i ja z Marcinem w moich oczach

author:  Zbigniew Budek
5.0/5 | 6


to były lata sześćdziesiąte.
można się było bawić tak długo jak tylko świeciło słońce.

naprawdę nie działo się nic. nie było żadnej zabawy.
każda z nas widziała kilkudziesięciu chłopaków
ale celebrowały tylko jego oczy.
bez tego blasku nie było nic i ani trochę.

jednak każda z dziewcząt wiedziała o jednym.
zabawa się zaczynała gdy pojawiały się oczy Marcina.
oczy były jak brylanty z kolii naszej babci w opowiadaniach mamy.
tylko przy nim było słychać jakąś muzykę.

ja wiedziałam jak każda pragnie jego skrzydeł motylich.
ja też. jego już męskich basów walących z serca
jak po lewej stronie klawiatury.
nasze sukienki krojone były dla niego.

czułam to na piersiach
jak dla Marcina każdy taniec był wierszem
a dla nas ptasim weselem na drutach telegraficznych.

panną młodą miałam być tylko ja. ja żadna inna.

on jednak o tym nie wiedział. bo jak mógł wiedzieć.
nie umiał gonić moich marzeń i zwierzeń.

a ja nie miałam pojęcia o tym jak wkraść się pod skrzydła
motyla. zagłuszyć muzykę z zawsze płonących oczu.

takie głupie i naiwne były to czasy.
nie rozumieliśmy big-bitu
a jazzu nie wolno nam było grać.
rozmawiały tylko nasze oczy
staraliśmy się kochać i zdobywać
a nie wiedzieliśmy jak.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

z tego wersetu pamietam wiersz i widziaz nie potrzebujesz gwiazdek twoje wioersze tylko

dla nas ptasim weselem na drutach telegraficznych.
...niesamowicie piekne tak jak ....


nasze sukienki krojone były dla niego.

czułam to na piersiach
08.12.2011,  batuda

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
07.12.2011,  kate

My rating

My rating:  

My rating

My rating: