O 12. na przystanku

author:  marakuja
4.9/5 | 9


Zabił we mnie dzwon. Pożar, powódź z gradem, sąd wstępny,
papiery proszę, akceptujemy tylko zielone:
przy przystanku rzyga dziewczyna potrącana przez rówieśnika. Kochanek czy diabeł jeden diabeł.
Popruł się sztandar glorii. Buty zdarte. Chwała dżinsowej wyćwiekowanej spódnicy oklapła i leży jak deska sedesowa.
Biła dwunasta święta godzina. Zwiastował Pannie, poczęła, a tutaj wszystko jak gdyby nigdy nikt. Bo jak uwierzyć, że Chleb
jest za darmo, gdy głupie piwo kosztuje 6 złotych.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
02.12.2011,  adieu

My rating

My rating:  
02.12.2011,  Mills

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.12.2011,  batuda

czytam

w masce megasuper kobiety
wśród innych megasuper kobiet zrośniętych ze swoimi maskami

myślała: a może one takie są prawdziwe?


megasuper baba
01.12.2011,  batuda

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.12.2011,  kate