*****
Serce jego wystygło z chwilami minionymi
To co niegdyś Ziemię całą, by ruszyło ot tak zamarło
Wraz z nadejściem jesieni i liśćmi złotymi
Sercu kszty miłości rozumnej i przyjaźni zabrakło
W kończynach jego ni krwi kropla kursować nie myśli
Bo jakże w środku zimy, gdy zimno myśl blokuje
Do roboty się zabrać i ciało opłynąć niźli
Spocząć raz, a dobrze, gdy ustami usta całuje
W głowie mu figle, nie trzeźwe myślenie o chwili
Gdy niebo o pomstę woła, Bóg już goryczy pełny
Nie pocznie wołać o refleksji chwilę, ustąpcie moi mili
A ujrzycie, że wtedy Bóg z myśli naszych nie jeden zbierze kłębek wełny
Myślami przecież każdy jest gdzieś daleko, gdy marzyć przyjdzie
O tym czego dotknąć się pragnie, o tym co ucieka
Nie warto, bo czas się traci, kto inaczej myśli- niech wyjdzie
Bom nie po to stworzon, by wytykać myśli i błędy drugiego człeka
Quo Vadis Domine?
A jak już odpowiesz racz spojrzeć na minę
Która ogarnia twarz Twojego dzieła
Twojego... Bo matka moja dawno by się pocięła!
To co niegdyś Ziemię całą, by ruszyło ot tak zamarło
Wraz z nadejściem jesieni i liśćmi złotymi
Sercu kszty miłości rozumnej i przyjaźni zabrakło
W kończynach jego ni krwi kropla kursować nie myśli
Bo jakże w środku zimy, gdy zimno myśl blokuje
Do roboty się zabrać i ciało opłynąć niźli
Spocząć raz, a dobrze, gdy ustami usta całuje
W głowie mu figle, nie trzeźwe myślenie o chwili
Gdy niebo o pomstę woła, Bóg już goryczy pełny
Nie pocznie wołać o refleksji chwilę, ustąpcie moi mili
A ujrzycie, że wtedy Bóg z myśli naszych nie jeden zbierze kłębek wełny
Myślami przecież każdy jest gdzieś daleko, gdy marzyć przyjdzie
O tym czego dotknąć się pragnie, o tym co ucieka
Nie warto, bo czas się traci, kto inaczej myśli- niech wyjdzie
Bom nie po to stworzon, by wytykać myśli i błędy drugiego człeka
Quo Vadis Domine?
A jak już odpowiesz racz spojrzeć na minę
Która ogarnia twarz Twojego dzieła
Twojego... Bo matka moja dawno by się pocięła!
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating