z aniołem
z aniołem – wypłowiały z niego bies
uroczyście zaczynam mylić tropy
dla świętego (s)pokoju z ostatnim namaszczeniem
pożegnawszy ściany stropy
zdusiłem w sobie pragnienie na powroty
dzień długi jeszcze długi jeszcze
rozwieść się musiałem więc ze szlakiem
bo kompas wędrówki niegodny kompan
dostał prosto w twarz z kamienia
dlatego z drogi zbieszczaduję (a co mi tam)
niech się cel zagubi
niech go mapy z oczu stracą
dzień długi jeszcze długi jeszcze
po połoninach rozsypane odnajdę
we mgle zatopione (tej co czesze szczytom włosy)
wydobędę spod kamieni odłamki poezji
– liryczne ułomki chleba rozproszone
na podłodze wymytej przez deszczy tysiące
dzień długi jeszcze długi jeszcze
sosna z niedowierzania szyszki otwiera
przeciera igły z nieufności do zdarzeń
nie w pełni zwyczajnych
bo anioł buty zdjął i ociąga się
dzień długi jeszcze długi jeszcze
tylko iść dalej nie mając zamiaru
skrzydła zapuszcza w ziemię
i zakwita owoc wydając - śpiewy świetliste
migotki późne bóg wie czemu
i na co mu przy tym przygrywają
a ruszać dalej nie ma komu
a ja snem zmylony jestem
choć przede mną długi jeszcze
dzień długi jeszcze długi jeszcze
choć noc juz niekoniecznie
uroczyście zaczynam mylić tropy
dla świętego (s)pokoju z ostatnim namaszczeniem
pożegnawszy ściany stropy
zdusiłem w sobie pragnienie na powroty
dzień długi jeszcze długi jeszcze
rozwieść się musiałem więc ze szlakiem
bo kompas wędrówki niegodny kompan
dostał prosto w twarz z kamienia
dlatego z drogi zbieszczaduję (a co mi tam)
niech się cel zagubi
niech go mapy z oczu stracą
dzień długi jeszcze długi jeszcze
po połoninach rozsypane odnajdę
we mgle zatopione (tej co czesze szczytom włosy)
wydobędę spod kamieni odłamki poezji
– liryczne ułomki chleba rozproszone
na podłodze wymytej przez deszczy tysiące
dzień długi jeszcze długi jeszcze
sosna z niedowierzania szyszki otwiera
przeciera igły z nieufności do zdarzeń
nie w pełni zwyczajnych
bo anioł buty zdjął i ociąga się
dzień długi jeszcze długi jeszcze
tylko iść dalej nie mając zamiaru
skrzydła zapuszcza w ziemię
i zakwita owoc wydając - śpiewy świetliste
migotki późne bóg wie czemu
i na co mu przy tym przygrywają
a ruszać dalej nie ma komu
a ja snem zmylony jestem
choć przede mną długi jeszcze
dzień długi jeszcze długi jeszcze
choć noc juz niekoniecznie
My rating
My rating
My rating
ten moment
sosna z niedowierzania szyszki otwieraprzeciera igły z nieufności do zdarzeń
nie w pełni zwyczajnych
jest dobry
My rating