POETA UMIERA STARANNIE

5.0/5 | 7


POETA UMIERA STARANNIE

W amfiteatrze galaktyk spiralnych
mgławicy Oriona ołowianego nieba
żeglujã obłoki nabrzmiałe
niczym grzeszni kroczã nowożeñcy
niebrudne, nieczyste… niebiałe
osuwajã w niewidzialnã głębię
w zaświaty drzew tysięcy
za lasy skamieniałe
posłañcy… aniołów śmierci

Gdzieś w dali sięgajã łona Ziemi
umierajã… z uśmiechem na ustach
ich flaga wichrem wojny targana
wilgotna krwiã brzemienna chusta
w dłoniach konajãcego żołnierza
kir Nike ubłocony
sztandar białego rycerza
na piedestale powiewa splamiony
i tylko białych gołębi milczãce cienie
i ciche takty hymnu umierania

Wyciãgam na nocy koc czarny
harfie podobne ramiona
już śmiertelne zawodzã organy
piekielne klepsydry, zegary
a chrome ramiona…
jak kikuty rannego Kreona
niegodne by w górę je wznosić
by wyżej się wspinać
o nieśmiertelność kamiennã… fanfary
o sztandar mesjañski upominać

Jak niewinny sumienia wyrzut
nad przepaściã boleśnie wiszãcy
w ułañskiej odwagi gondoli
że żyję… gdy umarło już tylu
bezwolnie… powoli
w bólach o śmierć nieproszãcych

Jak życie przejść dzielnie i dumnie ?
nie być tym co w gonitwie odpadnie ?
na stoły ubogich kazać spaść mannie
wszechkomedię ludzkã oglãdać realnie
nie wiem
wiem… że wiersze umiejã przemówić
a poeta… umiera starannie

Jak wiosenny świt nad polami
nabrzmiewajãcy tęczy kolorem
półkula srebrna nad morzami
jak cud niedootwartych powiek
błysk nazbyt nagły
jak napęczniałe źdźbłami
zorzy zielonej
blaskiem oblane polany
jak Słoñca oddech

Jak zwykły człowiek
wspomnieñ ciężar ma unieść
ku wzgórzom lawendowym
z zielonych łãk dzieciñstwa
jak dobiec do koñca
nie ulec… nie polec
nie zrobić światu świñstwa

Potem bez lęku spoczãć
bez lauru w girlandach odpoczãć
grać w karty z złodziejem lenistwa
pod cudnã, cudownã
cudotwórczã gwiazdã
poderwać się… polecieć do Słońca
jak dobiec do koñca ?

Wśród miraży wybranych dróg
krętych ścieżek, wzlotów i runięć
meandrów, popiołów i murów
jak przekroczyć próg ?
od cierni do gwiazd
nie drapać marmurów
by dumnie kroczyć bez potknięć ?

Na oczach Księżyca
ni pod ciemnã gwiazdã
najcenniejszego nie odbierać pannie
na pustym, smutnym dworcu
czekać na ostatniã jazdę
na peronie donikãd
raz ostatni ujrzeć stygnącą gwiazdę
i ofiarnie lecz bez patosu
jak poeta umrzeć starannie

⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… São Paulo - 3O marca '89

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Ach Krzysztofie...



To... nie próba wiersza...
To... tylko... komentarz
Do wiersza Twojego...
I... tylko nie śmiej się...
Ze mnie... ach... możesz
Nawet... szczerze...

Ach... powiem Tobie Mario
Bo... myśl ta... doskwiera
Dla mnie poeta...
Nigdy nie umiera...
Pomnij Cypriana... On mówi...
Jak rzeczy się mają...
"Gdyś młody... przy stole..
Miejsca dla ciebie nie mają
Miną stulecia...Cię pamiętają"
Adaś, by przetrwać w pamięci...
Pięknych Dam... dziewczynek
Czaruje, śle uśmiech...
A Leśmian - słodki smak "landrynek"...
Juliusz płynie w otchłaniach
Porzez pokolenia...
Jak widzisz...
On żyje... nie umiera
a... jedyny znalazł...
"Kwiat, co się otwiera
Pośród nocy cienia"
Adam stał się wieczny
Dzięki czarom "świtezi"
Twarz Jego mgła maluje...
Pomyśl... ileż Mario...
Na Twoje przetrwanie...
Pisać dalej... nie muszę
Niechaj Maria sobie zgadnie...

Reggi R.


.


My rating

My rating:  
02.11.2011,  Girl11127

My rating

My rating:  

POETA UMIERA STARANNIE

pieknie to napisane...do konca z godnoscia...naprawde wiersz godny na najwazsza ocene z plusem....watro sie nad nim pochylac- nawet kilka razy dziennie- to jakby testament poety

My rating

My rating:  

Moja ocena

pięknie - / i iść do końca "wyprostowanym" - ))
My rating: