Krzywe karabiny II

author:  bronek z obidzy
5.0/5 | 5


Gdy po trzech latach wrócił z Oksywia,
ojciec celownik zdjął od Mausera,
na lewą stronę lufę wykrzywił,
rzekł, i tak nie ty swój cel wybierasz.

Kiedy za piwo sprzedał karabin,
choć z krzywą lufą, bez celownika
mówił, że jakby sam siebie zabił
albo rozstrzelał resztę z człowieka.

Ci co go zwali skrzypkiem dachowym,
jak uczy dobra wojskowa szkoła,
postrzelonemu od stóp do głowy
salutowali palcem do czoła.

Niskim ukłonem dziękował stale
i on potrafił udawać Greka,
starczy honoru na jeden palec
dla pozostałej reszty z człowieka.

Dzisiaj nikogo we wsi nie dziwi,
gdy rozstrzelany z ludzkiej połowy
gra na blaszanych puszkach po piwie
jak na bębenkach, skrzypek dachowy.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

@Waldemar Kostrzębski

Dzięki, i u mnie jest różnie, raz lepiej raz gorzej, ale staram się i uczę miło Ciebie widzieć

Moja ocena

Wszystko mi się w nim podoba: temat, forma, rymy; pierwszorzędna realizacja, ciekawy wiersz.
My rating:  

My rating

My rating:  
11.10.2011,  renee

My rating

My rating:  
11.10.2011,  Marek Kular