Sobie przeznaczeni
Szłaś poboczem ulicy,
Głowę miałaś opuszczoną...
Oczy wpatrzone w rozdeptaną ziemię,
W ślady butów na niej pozostawianych.
W rękach siatki z zakupami ciążyły;
Byłaś zmęczona.
Ktoś Cię pozdrowił.
Odpowiedziałaś, nie podnosząc wzroku.
Usłyszałaś męski głos:
"Może pani pomóc?"
Uniosłaś głowę i zdziwione oczy:
"Nie. Dziękuję, prawie jestem w domu.
Ja mimo wszystko pomogę"
Bez słowa torby podałaś,
Sama poszłaś przodem.
Dobroci kluczykiem drzwi otworzył
Twojego serca...
W ciągu kilku sekund...
W pozdrowieniu i miłym geście,
Swój los życia można umieścić...
Zbudować coś trwałego;
Do dziś jesteś jego szczęściem.
Głowę miałaś opuszczoną...
Oczy wpatrzone w rozdeptaną ziemię,
W ślady butów na niej pozostawianych.
W rękach siatki z zakupami ciążyły;
Byłaś zmęczona.
Ktoś Cię pozdrowił.
Odpowiedziałaś, nie podnosząc wzroku.
Usłyszałaś męski głos:
"Może pani pomóc?"
Uniosłaś głowę i zdziwione oczy:
"Nie. Dziękuję, prawie jestem w domu.
Ja mimo wszystko pomogę"
Bez słowa torby podałaś,
Sama poszłaś przodem.
Dobroci kluczykiem drzwi otworzył
Twojego serca...
W ciągu kilku sekund...
W pozdrowieniu i miłym geście,
Swój los życia można umieścić...
Zbudować coś trwałego;
Do dziś jesteś jego szczęściem.
My rating
My rating