Trofeum
Przychodziła zawsze o czwartej.
Bez słowa zrzucała kwiecistą sukienkę.
Mówiła
bierz mnie
błękitem i czerwienią,
pieść fioletem
dotykaj
światłocieniem westchnień,
szmaragdem i sepią.
Zapomnij.
Potem
powieś na szubienicy
własnych pragnień
w gabinecie ciszy.
Bez słowa zrzucała kwiecistą sukienkę.
Mówiła
bierz mnie
błękitem i czerwienią,
pieść fioletem
dotykaj
światłocieniem westchnień,
szmaragdem i sepią.
Zapomnij.
Potem
powieś na szubienicy
własnych pragnień
w gabinecie ciszy.
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
I nawet największy ogień wypali się kiedyś tam. Bardzo mi się podoba ten kontrast nastrojów.Moja ocena
…oj, jakie to ładne, choć to chyba nazywa się: nadużyciem autorytetu;)My rating
My rating
.
chroniła przedczy dawała nadzieję na mistyfikację?
My rating
My rating