W goryczy (z cyklu: Mój modlitewnik)

author:  Marek Kular
5.0/5 | 2


Niewyrozumiały,
zły,
mały
a wszyscy odlani
według jednej formy, sztancy, miary:
święci, anioły,
kostrzewy i zmory.
Dzień, zmierzch, noc, świt.
Jak dużo tydzień ma dni…
czasem lat.
Szare, szara, szary.
A świat taki mały,
zamknięty w kule i sześciany,
że skrzat
zmieści go w dłoni
i kropla potu na jego skroni
nie zaperli się,
gdy będzie go gniótł.
Bo i po co?
Próżny trud,
Na co komu dalekie cele, wzniosłe ideały
kiedy nieuctwo i uczoność
to jedno?
Nie ma czci, nie ma wiary.
Szare, szara, szary.
Dzień, zmierzch, noc, świt
i znowu: dzień zmierzch noc świt.
Błędne koło
- ograniczona nieskończoność.
Nagle zgrzyt.
I ból.
bo pojutrze nie ma jutra...
A nadzieja?

Wesprzyj mnie, Mario!



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

@Marek Kular

przeczytałam kilka razy i... mnie sie jawi tytuł : Bez nadziei;)
z drugiej strony trzeba powiedzieć czasem : stop, zostawiam;))
pozdrawiam

My rating

My rating:  

@Anna-L-Zieba

pewnie masz rację - ten wiersz ma już swoje lata - wielokotnie inaczej go zapisywałem - kolejny zapis będzie być może lepszy - może też nie będzie kolejnego zapisu :-)
21.09.2011,  Marek Kular

W goryczy (z cyklu: Mój modlitewnik)

zastanawiam sie nad tym , czy inny zapis nie byłby lepszy;)
pozdrawiam