Biedny tato...
Upadłeś...nie możesz się podnieść,
wyciągasz rękę i patrzysz błagalnie
czy Ci pomogę,
tak błagalnie jak"ona"wtedy i ja.
Pomogę-oczywiście że tak
bo mi Ciebie mimo wszystko żal.
Minęły dni Twojej"siły"...
i czas nam tak nie miły.
Serce nie bije już alarmu trwogi,
litości nutą się odzywa
choć złe obrazy odkrywa kiedy...
Nie umiałeś ulitować się wtedy...
Ja się dziś nad Tobą lituję,
pomogę Ci wstać...ale to wszystko
bo niestety prócz litości nic wiącej
do Ciebie nie czuję.
J.D.
wyciągasz rękę i patrzysz błagalnie
czy Ci pomogę,
tak błagalnie jak"ona"wtedy i ja.
Pomogę-oczywiście że tak
bo mi Ciebie mimo wszystko żal.
Minęły dni Twojej"siły"...
i czas nam tak nie miły.
Serce nie bije już alarmu trwogi,
litości nutą się odzywa
choć złe obrazy odkrywa kiedy...
Nie umiałeś ulitować się wtedy...
Ja się dziś nad Tobą lituję,
pomogę Ci wstać...ale to wszystko
bo niestety prócz litości nic wiącej
do Ciebie nie czuję.
J.D.
ocena
forma opłakana dość, ale temat niewyślizgany i szczerze ujęty, a to się ceniMy rating
My rating
Temat trudny...
...aczkolwiek ciekawie poruszony. Podoba mi się że został poruszony. Trudne sprawy w wierszach (i nie tylko) są mi zawsze bliskie. W Twoim, poruszasz temat upokorzenia, przemocy, poniżenia i niewybaczonych krzywd. Pokazujesz też oprawcę, często z czasem zdanego na swoje ofiary.Troszkę skróciłam w trakcie czytania wersy, lepiej brzmi. Pozdrawiam serdecznie