Obserwator (MOJA MAŁA POLSKA)
I kto by pomyślał…
Powoli uczę się na błędach,
Uczę się ludzi.
Niczym jedna z wielu gwiazd na gasnącym niebie
Świdrujących
Cieniutkim wiertłem nikłego światła szare chmury,
Przenikam ludzkie pragnienia i zmysły,
Pozostając niezauważonym.
Obserwuję,
Odrzucając na chwilę realia otoczenia.
Odurzam się samą istotą obiektu introspekcji.
Moja podświadomość chce dostrzec
To, co najdoskonalsze.
I to mój błąd.
Ten pan pośród marmurkowych kolumn
Siedzi w pozie myśliciela,
Tak mądrze wygląda,
Tak dumnie.
Jakby chciał zbawić Świat.
Ta pani – piękna niczym Afrodyta,
Tańczy zmysłowy taniec
W sali tysiąca luster.
Dla niego.
Jemu obiecała dar,
Który być może stanie się
Jabłkiem niezgody,
A za który on i tak będzie płacił.
Jemu – mesjaszowi i Prometeuszowi
Dar wydaje się być zbyt drogi
I nic nieznaczący z drugiej strony
Na tle ogólnych problemów świata.
Nie niecierpliwi się jednak.
Dlaczego?
Bo to są pozory
Wynikające z błędu odrzucenia,
Zdawać by się mogło, nieistotnego otoczenia.
Otóż rzecz dzieje się w Galerii Łódzkiej,
Na pół godziny przed zamknięciem.
Mężczyzna zrezygnowany wie,
Że mecz diabli wzięli,
Nie pogania też swojej kobiety,
Bo wierzy, że może zdążą zamknąć kasy.
Powoli uczę się na błędach,
Uczę się ludzi.
Niczym jedna z wielu gwiazd na gasnącym niebie
Świdrujących
Cieniutkim wiertłem nikłego światła szare chmury,
Przenikam ludzkie pragnienia i zmysły,
Pozostając niezauważonym.
Obserwuję,
Odrzucając na chwilę realia otoczenia.
Odurzam się samą istotą obiektu introspekcji.
Moja podświadomość chce dostrzec
To, co najdoskonalsze.
I to mój błąd.
Ten pan pośród marmurkowych kolumn
Siedzi w pozie myśliciela,
Tak mądrze wygląda,
Tak dumnie.
Jakby chciał zbawić Świat.
Ta pani – piękna niczym Afrodyta,
Tańczy zmysłowy taniec
W sali tysiąca luster.
Dla niego.
Jemu obiecała dar,
Który być może stanie się
Jabłkiem niezgody,
A za który on i tak będzie płacił.
Jemu – mesjaszowi i Prometeuszowi
Dar wydaje się być zbyt drogi
I nic nieznaczący z drugiej strony
Na tle ogólnych problemów świata.
Nie niecierpliwi się jednak.
Dlaczego?
Bo to są pozory
Wynikające z błędu odrzucenia,
Zdawać by się mogło, nieistotnego otoczenia.
Otóż rzecz dzieje się w Galerii Łódzkiej,
Na pół godziny przed zamknięciem.
Mężczyzna zrezygnowany wie,
Że mecz diabli wzięli,
Nie pogania też swojej kobiety,
Bo wierzy, że może zdążą zamknąć kasy.
My rating
Moja ocena
:)))My rating
@wiatr-w-oczy
...on ma nadzieję, że może zdążą zamknąć kasy, bo mu na tych promocjach widmo głodu zagląda w oczy i z prawdziwą wiarą w oczach żarliwie się o to modli ( schowany ... - ale tu już niech zadziała wyobraźnia)...a o czym myślę mówiąc "wierzę, że.. wierzę ,że mi Matka Boska Pienieżna nie poskąpi swoich łask a "on" nie wyjdzie po angielsku przed zamknięciem sklepu !!!
My rating
@Anna-L-Zieba
a o już kwestia definicji wiary:)) czy wiara to pewność, czy tylko przypuszczenie:)O czym myślisz mówiąc "wierzę, że..."?:)
Moja ocena
ale ...jak wierzy to nie "może". On wierzy bez "może ",ze zdąża zamknąć kasy i dlatego jest taki wspaniałomyślny !@wiatr-w-oczy
Zdziwko chapnęło jak sie masz. Puenta pierwsza klasa. Dosadna.@Waldemar Kostrzębski
dzięki Ci bardzo Waldku.Cokolwiek by to nie było, chciałem trochę zaskoczyć końcówką (jak to mówiło się kiedyś "zdziwko miało chapnąć" ):-). Nie wiem na ile mi wyszło, ale kontrast chyba jest:)
Moja ocena
Widzę, że obu nas ciągnie w kierunku poetyckiej prozy. Tylko gdzie kończy się jedno a zaczyna drugie? Dla mnie ta granica jest bardzo płynna. Ładnie opowiadasz.@Zb Budek
czasami się wyłączam i wyobrażam sobie rożne rzeczy...A tak naprawdę to tak dla śmiechu trochę kontrastem chciałem sypnąć:)
My rating
Moja ocena
dumy i poznawania ludzi nie widzę w jednej parze i, to chyba jest w wierszu...