Dreszcze

author:  bronek z obidzy
5.0/5 | 3


Kiedy zacząłem akordeonem, czułem, że nigdy jej nie dogonię,
gdy próbowałem lecieć basami, to gdzieś za górą za lasami
słyszałem jak w niej wszystko drżało, gdy coraz prędzej uciekała.
Gubiłem trop jak stado wilków, a ona co?
Gdy ją muzyką.
Nie! Tak nie można ścigać, gonić,
gdyby tak jeszcze bez harmonii.
Wracam z powrotem po klawiszach,
ustają drżenia, nastaje cisza.

Potem na trąbce, po saksofonie, latały palce, drżały dłonie,
za siódmą górą, gdzieś za rzeką, nie uciekała już tak lekko.
A ja jak kiedyś na klawiszach,
kończyłem w pół
i znowu cisza.
Nie ma, że boli, gdy moje granie nie da jej biec i czekać na nie,
musi ożywiać drżenie ciała,
więc dalej biegła, uciekała.

Żałuję dziś, że na klarnecie, mogłem tak pędzić, szybko lecieć,
skończył się las i siódma rzeka,
a ona? Czemu nie ucieka.
Próbuję znów jak na harmonii,
nie czuję dreszczy,
przestaję gonić.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

Moja ocena

Fantastyczny ten obraz przemówił do mojej wyobraźni.
My rating: