skarga
zdrapuję noc z parapetu
powieki ze snów wyrywam
-obnażam oczy z cielesnych sukienek-
palce kalecząc od zmysłów się odwracam
napięcie
i wtedy skarżę się do sądów ostatecznych
sadów co umarły
z szelestem na ustach
i śladów twoich stóp
wdeptanych w dywan ogrodu
otwierając się bezradnie
ujmuję cię w dłonie
witasz mnie kartek szelestem
i tytułem na pierwszej stronie
dlaczego nie umiem
cię czytać niczym hebrajskie znaki
od końca
powieki ze snów wyrywam
-obnażam oczy z cielesnych sukienek-
palce kalecząc od zmysłów się odwracam
napięcie
i wtedy skarżę się do sądów ostatecznych
sadów co umarły
z szelestem na ustach
i śladów twoich stóp
wdeptanych w dywan ogrodu
otwierając się bezradnie
ujmuję cię w dłonie
witasz mnie kartek szelestem
i tytułem na pierwszej stronie
dlaczego nie umiem
cię czytać niczym hebrajskie znaki
od końca
My rating
My rating
@LilaNocna
a z tym wtrętem "i wtedy" lepiej?Moja ocena
pierwsza strofa pisana jakby innym alfabetem ;)od drugiej strofy zaczyna się samoistny wiersz
My rating
Moja ocena
Bardzo dużo świetnych określeń i zdań (szczególnie pierwsza strofa), jednak ostrożnie, bo niestety co a dużo to nie zdrowo i można wpaść w grafomanię ;) Tutaj na szczęście się udało :)