Zapach kojący duszę
Dzień się pochyla nad blejtramem ziemi
kiedy za oknem noc rozpala gwiazdy.
Patrząc na ogród w odcieniu zieleni
chcę ból ujarzmić.
Zapach konwalii młodość przywołuje,
nocne spacery i beztroskie chwile,
w których ukryłam wiersz z różą w tytule,
sny nierychliwe.
Tak bardzo pragnę stłumić krzyk cierpienia,
poczuć ponownie zdrowie w martwym ciele.
Chwycić dłoń matki i nie powątpiewać –
żyć coraz śmielej.
W jeziorze Lete kiedyś spocznę na dnie,
lecz nim tak będzie zerwę kwiat konwalii.
Wepnę go w warkocz, bym mogła swobodnie
w świt się oddalić.
Kasia Dominik
kiedy za oknem noc rozpala gwiazdy.
Patrząc na ogród w odcieniu zieleni
chcę ból ujarzmić.
Zapach konwalii młodość przywołuje,
nocne spacery i beztroskie chwile,
w których ukryłam wiersz z różą w tytule,
sny nierychliwe.
Tak bardzo pragnę stłumić krzyk cierpienia,
poczuć ponownie zdrowie w martwym ciele.
Chwycić dłoń matki i nie powątpiewać –
żyć coraz śmielej.
W jeziorze Lete kiedyś spocznę na dnie,
lecz nim tak będzie zerwę kwiat konwalii.
Wepnę go w warkocz, bym mogła swobodnie
w świt się oddalić.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating
My rating