Listopad, znów.

author:  Ula eM
5.0/5 | 5


Od czasu do czasu rozpada,
rozpierzcha się
wszystko we wszystkie strony.
A ja udaję, że nie widzę,
że to nie mój świat.

Potem wraca pokornie, na przykład wiosna.
Przyprowadza chwasty,
jakieś ptaki, których nie znam,
a moje koty coraz starsze
i przesiadują bezradnie.

Ludzie wciąż tacy sami,
to czasy przychodzą już z demencją,
jakie to jest męczące
tłumaczyć od nowa,
że ja nie chcę.

Wtedy tęsknię,
nie wiem za czym,
zgubiłam pierścionek,
miał piękne szklane niebieskie oczy,
może za nim.

A może za sobą,
za nadzieją, za spełnieniem,
które nigdy nie nadeszło.
Ta jesienna szaruga nie jest dobra
dla wspomnień.

Tak, zgrabię liście,
znów umyję okna,
a on je znów zamaże, ten deszcz.
I wszystko wróci na swoje miejsce.
Jak zawsze.

Choć
wydaje mi się, że jakieś inne,
jakby jednak minęło ?
Ach, niech idzie,
nie będę czekała.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: