Tamtego dnia
Nim wstał świt wrześniowy i kir zakrył niebo,
Schleswig-Holstein ryknął czarnymi kulami.
Ribbentrop-Mołotow wprowadzono w życie,
zagłada polskości była przesądzona.
Czarne Ptactwo z dwóch stron błyskawicą ognia
napadło bezczelnie – gwałtem dokonało
rozszarpania kraju pachnącego chlebem
i czerwienią maków – symbolem wolności.
Kampania żołnierzy na czele z Sucharskim
stanęła w obronie ojcowizny Lacha.
Z modlitwą na ustach i różańcem w dłoni
ruszyła brać młoda w bój na Westerplatte.
I nastał krwawy czas szarży hitlerowskiej,
buldożery wojny rozerwały w strzępy
niewinne marzenia, w deszczu bomb tonące.
Nie było litości – ziemia krwią nasiąkła.
Fala ofiar rosła, trwożne dni i noce,
rzędy luf i posmak maszynowej śmierci.
I choć nie zdołano poskromić najeźdźcy,
honor ocalono – niezłomność zakwitła.
Kasia Dominik
Schleswig-Holstein ryknął czarnymi kulami.
Ribbentrop-Mołotow wprowadzono w życie,
zagłada polskości była przesądzona.
Czarne Ptactwo z dwóch stron błyskawicą ognia
napadło bezczelnie – gwałtem dokonało
rozszarpania kraju pachnącego chlebem
i czerwienią maków – symbolem wolności.
Kampania żołnierzy na czele z Sucharskim
stanęła w obronie ojcowizny Lacha.
Z modlitwą na ustach i różańcem w dłoni
ruszyła brać młoda w bój na Westerplatte.
I nastał krwawy czas szarży hitlerowskiej,
buldożery wojny rozerwały w strzępy
niewinne marzenia, w deszczu bomb tonące.
Nie było litości – ziemia krwią nasiąkła.
Fala ofiar rosła, trwożne dni i noce,
rzędy luf i posmak maszynowej śmierci.
I choć nie zdołano poskromić najeźdźcy,
honor ocalono – niezłomność zakwitła.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating