(w)Morde-stwo. | version: 27.09.2012 18:04
Otwieram usta, zamykam dłonie.
Śpię obok ciebie jak lis na wronie.
Nucę i mruczę, łapię i sapię.
Płaczę cichutko , miauczę krótko.
Rozchylam biodra , zadzieram uda
Przecież jestem ci potrzebna jak psu buda.
I śmieję się i tańczę znów
i gram i dygam i oślepia cię blask twoich kłów.
A potem psuję się i baterie się kończą ,
I trzask i zgrzyt słowa się plączą.
A ty bierzesz na barki , twarzą kamienną,
wypełniasz tę pustkę zimną, bezdenną.
Oliwisz mi uda , ładujesz biodra
Dokręcasz śrubki , dolewasz mi wódki.
Alarm ! Uwaga! Achtung! Pozor!
Krzyczę i drapię , proszę i błagam
O pocałowałeś mnie, napchałeś mi waty
w przestrzenie międzykręgowe,
Trzymasz mi bezwładną moralności głowę,
i walisz w nią z zamkniętymi powiekami siekierą,
by krew z niej spijać potem latami
Co się stało? Gdzie ty jesteś?
Nie ma ciebie ,puste oczy.
Kocham , więc cierpię.
Śpię obok ciebie jak lis na wronie.
Nucę i mruczę, łapię i sapię.
Płaczę cichutko , miauczę krótko.
Rozchylam biodra , zadzieram uda
Przecież jestem ci potrzebna jak psu buda.
I śmieję się i tańczę znów
i gram i dygam i oślepia cię blask twoich kłów.
A potem psuję się i baterie się kończą ,
I trzask i zgrzyt słowa się plączą.
A ty bierzesz na barki , twarzą kamienną,
wypełniasz tę pustkę zimną, bezdenną.
Oliwisz mi uda , ładujesz biodra
Dokręcasz śrubki , dolewasz mi wódki.
Alarm ! Uwaga! Achtung! Pozor!
Krzyczę i drapię , proszę i błagam
O pocałowałeś mnie, napchałeś mi waty
w przestrzenie międzykręgowe,
Trzymasz mi bezwładną moralności głowę,
i walisz w nią z zamkniętymi powiekami siekierą,
by krew z niej spijać potem latami
Co się stało? Gdzie ty jesteś?
Nie ma ciebie ,puste oczy.
Kocham , więc cierpię.
Poem versions
- 27.09.2012 18:05
- 27.09.2012 18:04
My rating
@
czyzby milosc z w.........emMy rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
choć trudny to dobry, mocny i bezwzględnie szczery wierszoceniłem, choć emocje w nim nieocenialne, raczej do przeżycia