Złoty deszcz | version: 23.05.2018 23:58
Czemu tak pragnę się wyciszyć,
schować za czyimś parasolem,
w szerokich ramionach,
albo chociaż wśród tych uparcie zielonych liści.
Wiem,że wystarczy zmrużyć oczy,
Świat zamienić w rampę starego kina
i już jest dobrze.
Gdybym usiadła
na schodach
tej paryskiej białej swiątyni
umarłabym z żalu,
bo za późno - dałam się oszukać.
Bo składałam w Banku Wszechrzeczy
na bilety do Nieba.
Chociaż
czasami,gdy pomyślę
- Boże, jakieś odsetki!
- spada nagle złoty deszcz.
Chyba mam szczęśliwe życie.
Mimo wszystko.
schować za czyimś parasolem,
w szerokich ramionach,
albo chociaż wśród tych uparcie zielonych liści.
Wiem,że wystarczy zmrużyć oczy,
Świat zamienić w rampę starego kina
i już jest dobrze.
Gdybym usiadła
na schodach
tej paryskiej białej swiątyni
umarłabym z żalu,
bo za późno - dałam się oszukać.
Bo składałam w Banku Wszechrzeczy
na bilety do Nieba.
Chociaż
czasami,gdy pomyślę
- Boże, jakieś odsetki!
- spada nagle złoty deszcz.
Chyba mam szczęśliwe życie.
Mimo wszystko.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating