Listopad, znów.
Od czasu do czasu rozpada,
rozpierzcha się
wszystko we wszystkie strony.
A ja udaję, że nie widzę,
że to nie mój świat.
Potem wraca pokornie, na przykład wiosna.
Przyprowadza chwasty,
jakieś ptaki, których nie znam,
a moje koty coraz starsze
i przesiadują bezradnie.
Ludzie wciąż tacy sami,
to czasy przychodzą już z demencją,
jakie to jest męczące
tłumaczyć od nowa,
że ja nie chcę.
Wtedy tęsknię,
nie wiem za czym,
zgubiłam pierścionek,
miał piękne szklane niebieskie oczy,
może za nim.
A może za sobą,
za nadzieją, za spełnieniem,
które nigdy nie nadeszło.
Ta jesienna szaruga nie jest dobra
dla wspomnień.
Tak, zgrabię liście,
znów umyję okna,
a on je znów zamaże, ten deszcz.
I wszystko wróci na swoje miejsce.
Jak zawsze.
Choć
wydaje mi się, że jakieś inne,
jakby jednak minęło ?
Ach, niech idzie,
nie będę czekała.
rozpierzcha się
wszystko we wszystkie strony.
A ja udaję, że nie widzę,
że to nie mój świat.
Potem wraca pokornie, na przykład wiosna.
Przyprowadza chwasty,
jakieś ptaki, których nie znam,
a moje koty coraz starsze
i przesiadują bezradnie.
Ludzie wciąż tacy sami,
to czasy przychodzą już z demencją,
jakie to jest męczące
tłumaczyć od nowa,
że ja nie chcę.
Wtedy tęsknię,
nie wiem za czym,
zgubiłam pierścionek,
miał piękne szklane niebieskie oczy,
może za nim.
A może za sobą,
za nadzieją, za spełnieniem,
które nigdy nie nadeszło.
Ta jesienna szaruga nie jest dobra
dla wspomnień.
Tak, zgrabię liście,
znów umyję okna,
a on je znów zamaże, ten deszcz.
I wszystko wróci na swoje miejsce.
Jak zawsze.
Choć
wydaje mi się, że jakieś inne,
jakby jednak minęło ?
Ach, niech idzie,
nie będę czekała.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating