Między wierszami...
Trujesz ducha złych słów kalkomanią
i głos odbierasz nazywając gniotem
drzesz na strzępy serce z papieru
grożąc mi palcem bo inni też ganią
podcinasz skrzydła z pierwszym lotem
usypiasz wenę bez użycia eteru
nie widząc pisklęcia które płacze
rozbijasz świat marzeń gołą pięścią
ale on widzi wszystko i zawsze inaczej
nie twoją nigdy wszak będę częścią
w zaciszu marzeń to ona -myśl żywa
łączy się w cudowną jak ze snu parę
swoim dzieckiem mnie dziś nazywa
jestem dlań jak największym darem
jad oszczerstwa zdusi twoją pogardą
milczeć już nigdy nie będzie musiał
a ty i tak nie będziesz jak Leonardo
zostaw w spokoju mojego tatusia
i głos odbierasz nazywając gniotem
drzesz na strzępy serce z papieru
grożąc mi palcem bo inni też ganią
podcinasz skrzydła z pierwszym lotem
usypiasz wenę bez użycia eteru
nie widząc pisklęcia które płacze
rozbijasz świat marzeń gołą pięścią
ale on widzi wszystko i zawsze inaczej
nie twoją nigdy wszak będę częścią
w zaciszu marzeń to ona -myśl żywa
łączy się w cudowną jak ze snu parę
swoim dzieckiem mnie dziś nazywa
jestem dlań jak największym darem
jad oszczerstwa zdusi twoją pogardą
milczeć już nigdy nie będzie musiał
a ty i tak nie będziesz jak Leonardo
zostaw w spokoju mojego tatusia
My rating
My rating
My rating