Negatyw
Jakże duszno i szaro - betonowo
Wypierzchłe połacie ograniczeń
Stykają się zastygłym lepikiem humoru
Wyprzątnięta jest pęknięta szyba ułudy
Co oddziela nas sztywno od źródła
Wystarczy zaczerpnąć garściami podłogę
A wzbierze się morze ostoi
Widziano przestwory przeludzkie
W upadłych kurtynach godności
Czy jeszcze zadyszy bezwonna kwietność -godności...
Widziano tu wielu tych wielkich od Boscha
Co krzywiznami widziadeł straszyli
Odeszli i oni jak Tycjan i Proust
Tak jak ustąpi przestrzeni codzienność
Wybrzmiewa tu codzień stłamszony tętent rutyny
Tak bardzo skrwawionej przymusem
I czuje się ból i on nie ustaje
Matka - królowa
nie wydała jeszcze reskryptu zbawienia
Co głosi stanowcze - Zezwalam!
Wybiegam naprzeciw zamiarem
Odgradzam się życiem
Przykucam -
... czekam.
Wypierzchłe połacie ograniczeń
Stykają się zastygłym lepikiem humoru
Wyprzątnięta jest pęknięta szyba ułudy
Co oddziela nas sztywno od źródła
Wystarczy zaczerpnąć garściami podłogę
A wzbierze się morze ostoi
Widziano przestwory przeludzkie
W upadłych kurtynach godności
Czy jeszcze zadyszy bezwonna kwietność -godności...
Widziano tu wielu tych wielkich od Boscha
Co krzywiznami widziadeł straszyli
Odeszli i oni jak Tycjan i Proust
Tak jak ustąpi przestrzeni codzienność
Wybrzmiewa tu codzień stłamszony tętent rutyny
Tak bardzo skrwawionej przymusem
I czuje się ból i on nie ustaje
Matka - królowa
nie wydała jeszcze reskryptu zbawienia
Co głosi stanowcze - Zezwalam!
Wybiegam naprzeciw zamiarem
Odgradzam się życiem
Przykucam -
... czekam.
COMMENTS
ADD COMMENT